TROCHÊ KULTURY 

Miłość jest trudną częścią naszego życia..

Trochê znanych wierszy po ¶l±sku :)
LokomotywaLokomotywa!Jest na banhowie ciynszko maszynaRubo jak kachlok - niy limuzynaStoji i dycho, parsko i zipie,A hajer jeszcze wongiel w nia sypie.Potym wagony podopinaliI ca³ym szwongym kaj¶ pojechali.W piyrszym siedzia³y se dwa HanysyJeden kud³aty, a drugi ³ysy,Prawie do siebie niy godali,Bo siê do kupy jeszcze niy znali.W drugim jecha³a banda goroliWiy¼li ze soba krzinka jaboliI pe³ne kofry samych presworsztófI kabanina pro¶ciutko z rusztu.Pili i ¿arli, jeszcze ¶piywali,Potym bez ³okno wszyscy rzigali.W czecim Cygony, ¯ydy, ArabyA w czwartym jecha³y za¶ same baby.W piontym za¶ Ruski. Ci mieli ¿ycie!Sasza ³o¿arty siedzio³ na tricie.Gwiozda mio³ na czopce, stargane ³achy,Krziwiy³ pycholem i ciepo³ machy.A w szóstym za¶ by³y same armaty,Co je wachowa³ jaki¶ puklaty.W siódmym dwa szranki, pufy, wertikol,Smyczy maszyna mo¿e donik±d.Jak przejy¿d¿ali bez ¦l±skie PiekaryKaj wom to robiom kó³ka do kary,Maszyna sztop³a! Kufry ¶lecia³yI ka¿dy lato³ jak pogupia³y.To jaki¶ ciuæmok i ³ajza!Ciupn±³ i ¶limto³ sygnal na glajzach.Mog i¶æ do ha¼la abo do lasa,Niy pokazywaæ tego mamlasa!Potym mu ale do szmot nakopali,Maszyna ruszy³a, cug jecho³ dali.Bez pola, lasy, góry, tunele,Dar za sobom samym te dupereleA¿ siê zagrzo³y te biydne glajzy,Maszyna sztop³a i koniec jazdy.
Uwe i WiliUwe i Wili w jednej stali wili,Uwe na wierchu, a Wili na dole.Uwe spokojny nie wadzi nikomu, a Wili wyrabio³ choby we stodole.To pies, to hazok, ciepa³ w nim ryczkami,Gupio³ i turpio³ durch trzasko³ d¼wierzami.A kady szczykaæ nacz±³ z gazpatronów, To dymu pe³no by³o w co³kim domuUwe sie wnerwi³ i ¶loz³ na dó³ do niegoI pado: "Wili, jo nie strzymia tego!"A Wili na to: "Co komu do jemu, a jemu do komu, Ty gi¼dzie pieroñski, jo jest w swoim domu."Uwe po gowie poskroba³ sie ino, Poszo³ do siebie i co¶ medytowa³...Rano Wili jeszcze na szezlongu chrapie,Naraz mu co¶ z gipsdeli na kichol kapie.Serwa³ sie Wili, leci ku górze.Stuk! Puk! Zamknione!!!Filuje se przez dziurka: Hen Jezu, ca³o izba w wodzie,A Uwe se siedzi z wêdk± na komodzie."Was machts du, Uwe", "Jo se fisza ³owie""Du bist Idiot, mnie kapie na gowe!"A Uwe mu na to: "Co komu do jemu, a jemu do komu, Ty gi¼dzie pieroñski, jo se w swoim domu."
Pan HilaryLoto, tyro pan Hilary, do dekla mu piereBo kaj¶ ten boroczek posio³ swoi brele.Szuko w galotach, kabot obmacuje,Przewraco szczewiki, psiñco znajduje.Bajzel w szranku i w byfyjuTera leci do antryju."kurde" - wo³a - "kurde bele!Kto¶ mi rombno³ moi brele!"Wywraco le¿anka i pod ni± filuje,Borok sie wnerwio, gnatow ju¿ nie czuje.Sztucho w kachloku, kopie w kredynsie,Glaca spocona, caly siê trzynsie.Pieroñski brele na amyn kaj¶ wcisny³oZa oknym ju¿ downo blank sie sciymni³oDo zrzadla oroz zaglondo Hilary-A¿ mu po puklu przefurg³y ciary.Spoziyro na kichol, po ³epie sie puko,Bo znejdly sie brele - te, co tak ich szuko³.Czy to ni ma gañba? - Powiydzcie sami,Mieæ brele na nosie a szukaæ pod ryczkami.
Murzinek BamboW Africe miyszko Bambo, Murzinek,Blank czorny, ma³y lokaty synek.Czorno mo matka, ³ojca czornego,Ujka i ciotka, dziadka i ... kozdego.Mo piykno cha³pa - by j± zbudowaætrza mieæ patyki, deski i trowa.Bo przeca lepszyj cha³py nie trzebaJak sie rok caly hyc leje z nieba.Besto¿ to sagie s± AfrykonyI ma³o kery je ³obleczony.Besto¿ fest du¿o se uszporuj±Bo czopek, mantli...nic niy kupuj±.Bambo Murzinek to m±dry synek....I niy mo w szkole samych jedynek.Bo sie m±dro¶ci wk³odo do gowyW swyj afrykoñskij szkole ze trowy.W szkole tyj niy ma ³awek, tablicyI gimnastycznyj sali - by æwiczyæ.Tam wszyscy afrykoñscy szkolorzeMaj± sie od nos troszyczka gorzyj,Bo brak im heftów, taszy z ksi±¿kami,Besto¿ po piosku pisz± palcami.Lecz skuli tego ty¿ fajnie maj±,Bo im nic do dom niy zadowaj±!Jak ju¿ Murzinki w szkole g³ód maj±To przerwa robi± i se ¶niodaj±.Ale niy maj± tasz ze sznitami,Ani sklepiku ze ko³oczkami.G³odny Murzinek se w las zaleci,By se na drzewie fest pomaszkeciæ.Mo¿e se urwaæ figi, daktyleLub po banany na drzewo wyly¼æ.A jak go suszy to zamiast ColiNa fest sie wielko palma wgramoli,Kaj sie napije bardzo zdrowego,Mlyczka z ³orzecha kokosowego.My tu na ¦l±sku, czy tam daleko,Za siódmom gór±, za siódmom rzek±...Mieszkaj± ludzie - ko¿dy w swym domuI to niy wadzi przeca nikomu,¯e jedyn jy ko³ocz a inny daktyle.Porozmy¶lej o tym choæby przez chwilê!



Pañstwo w pañstwie ten ¶lunsk :D

Paanie, ja to od malego znalem :D


ja to od malego znalem Fanzolisz :P



Ma sie wujka ze ¶lunska to sie zna :D

Godo sie ujka pieronie :D

to moze ja dodam cos po "mojemu"
Tegu dnia klara do¶ plo¿u³a od samygu rañca, wiync jak my spucli ¶niadanie, a ko¿dy wrumbo³ wuchte sznytek, jo i moi brachole, Jachu i Stachu wziêli my badejki a na druge po tytce rodysków i wyknaili szagum bez ³ogrudki na kano³, co by siê wybachaæ. Po drodze przyknaju³ siê do nos Juras, nosz sumsiod z drugigu podwyrka. £yn lubi³ siê stalowaæ, ¿e najbarzy mu plo¿y bachanie na granacie. Trzebno wum wiedzieæ, co granat, to tako wyrwa na kanole, gdzie nie jest mia³ko jak wszyñdzie, ino jest tam dziura na jakie 2 metry jakby ktu¶ handgranate ciepnu³. To wiymy, bo roz my d³ugim kneblym grunt badali. My z bracholami, chocia¿ mielimy fefra, bo ino kawa³ek pieskiym ka¿dyn umi³ przep³ynuñæ, ty¿ twardo chyñæ bachania siê na granacie orzekli Jurasowi. Jak my przyknaili na granat, Juras zaroz piyrwszy zewlyk portki, bo bluzke z krybunków zewlyk ju¿ wcze¶nij po drodze i z rozpyndu do³ kepa do wody. Ale jak sie wynoro³, to najpierw pokoza³a siê jego go³o ¿yæ, bo badejki mu siê zatrzyma³y rychtyk na piyntach. Zresztum to nie bu³y badejki, ale jakiesi¶ stare galoty ³od ³ojca zez parchlatum gumkom, wiync mu siê na bebku nie chcia³y trzymaæ. W ostatni chwili capnu³ te galoty, co by kano³ym nie odp³ynu³y do morza. Nabijali my siê za¶ potym z Jurasa, bez co³ki tydzyñ i chichro³ siê ka¿dyn jedyn, co tyn bajer od nos us³yszo³. Za¶ za wiele my godaæ nie mogli, bo Juras siê wnerwiu³, a bu³ od nos pare lat starszy i powiado³, ¿e jak byndziymy o tym paplaæ, to num naszczylo po kalifach i tak num przyfanzoli wew sznupe, ¿e wszystkie kielochy pogubiymy.


to moze ja dodam cos po "mojemu" To ju¿ wiêcej po ¶l±sku zrozumialem :D To trochê suwalskiej gwary:
Onegdej przed Wielkanoco- Aze chiba chto¶ci barabani, wchod¼ta, drzwi nie zaperte.- Niech bedzie pochwalony.- Pochwalony, pochwalony, kamasow nie zdejmujcie, jeno kapote dajcie.- Ano przys³a ja do was sieporedziæ, jek wy ³oñskiego roku te farbe do jajkow robili, bo wase pisanki niechtorne takie byli jak siepatrzy.- A zamani³osie i wam? Ja to wiecie dotela w cebulniku maluje, a pisaæ woskiem to mnie babka naucyli.- S³ysa³a ja, ze i z kory dêbowej onegdej farbe robili.- A i opi³kow zielaza sypali i casem go¼d¼ zardzewia³y sadzali, coby farba fest by³a..[...] Jeszcze na bazarkach i g³êbiej w teren jak siê pojedzie to mo¿na us³yszeæ jak ludzie siê ni± pos³uguj±.

Nie znam tego, bo ja z Zag³êbia 8)

Jak sztuka to sztuka:
Janusz Minkiewicz "Lenin w Poroninie" Lokomotywa poci siê, sapie, Podró¿nych górski owiewa wiatr. Poci±g pod górê strom± siê drapie, Przez okna widaæ ju¿ szczyty Tatr. "Patrz! - mówi ojciec - oto ¦winica Ta w samym ¶rodku, najwy¿sza z gór!" Lecz Jurka bardziej jeszcze zachwyca Giewont, co w³a¶nie wyjrza³ zza chmur. "Tam pod Giewontem, jest Zakopane- Powiada ojciec- lecz chcia³bym dzi¶ Wysi±¶æ o jeden wcze¶niej przystanek I resztê drogi piechot± i¶æ". Na ma³ej stacji w wiosce Poronin, Gdy poci±g stan±³ w¶ród zgrzytu szyn, Wysiad³ z wagonu ojciec, a po nim Ra¼no wyskoczy³ na peron syn. Wyszli na drogê. Weso³o id±. Wartko, rado¶nie p³ynie im czas, Gdy podziwiaj± wspania³y widok: Góry i chmury, strumieñ i las. O¿ywczy strumyk ch³odzi³ im mile, Przez k³adkê przeszli na drugi brzeg. Ojciec przystan±³, pomy¶la³ chwilê Spojrza³ na syna i tak mu rzek³: "Tu, po tych dró¿kach, dawno ju¿ temu Za moich m³odych dziecinnych lat Chodzi³ na spacer cz³owiek, któremu Now± epokê zawdziêcza ¶wiat. Wiesz, o kim mówiê?" "Wiem, o Leninie. Czy Lenin tutaj mieszka³, tu ¿y³?" "Tak, na tej ziemi, tu, w Poroninie Przed ¿andarmami cara siê kry³. Nim rewolucja wstrz±snê³a ¶wiatem, Zanim siê carski zawali³ tron, Lenin dwukrotnie mieszka³ tu latem, Tu swe zwyciêstwa obmy¶la³ on. Tu przemy¶liwa³ nad tym jak skruszyæ W ojczy¼nie swojej ucisku rz±d... Tutaj przyjmowa³ proletariuszy I swe wskazania dawa³ im st±d". Zamilkn±³ ojciec. I zamy¶leni Obaj w skupieniu i ciszy szli Podgórsk± ¶cie¿k±, po której Lenin Byæ mo¿e chodzi³ za dawnych dni. Wyszli na drogê i przed oczyma Piêkny, góralski dom wyrós³ im. "Teraz muzeum jest tu Lenina, Lenin przebywa³ w budynku tym". Dom ocieniony jest, za¶ w pobli¿u, Mieni±c siê w s³oñca promieniach, L¶ni postaæ Lenina wykuta w spi¿u, Pomnik wzniesiony ku jego czci. W³a¶nie skupi³a siê pod pomnikiem Wycieczka dzieci z Tarnowskich Gór. St±d do muzeum, za przewodnikiem, Powoli wchodzi m³odzie¿y sznur. Rzek³ ojciec: "wejd¼my za t± wycieczk±". I przeszed³ z synem muzeum próg. "Do przewodnika przybli¿ siê, dziecko, By¶ jego s³owa us³yszeæ móg³". "W tej pierwszej sali wiele pami±tek Mamy z najm³odszych Lenina lat. Oto widzimy tu, na pocz±tek, Dom, w którym Lenin przyszed³ na ¶wiat. Ramka za ramk±, za zdjêciem zdjêcie- Mówi±, jak wielki zawsze ¿y³ duch W dziecku i w uczniu pilnym, w studencie, Co wszcz±³ w uczelniach podziemny ruch. Zl±k³ siê skromnego tego studenta Sam samow³adny tyran, car: Kaza³ go ¶ledziæ, deptaæ po piêtach, Chcia³ go zastraszyæ gro¼bami kar. Tak to we wczesnym ¿ycia zaraniu, Ledwo wkroczywszy w swe mêskie dni, Pierwszy raz znalaz³ siê na zes³aniu Lenin w odleg³ej, odludnej wsi. Mijaj± lata. Koñczy siê kara. Znów tam jest Lenin, gdzie cierpi lud, Znów siê ukrywa przed zemst± cara I znów pracuje, dzia³a jak wprzód. Na tajnych zbiórkach, wiecach w fabrykach Do walki wzywa Lenina g³os. S³owo Lenina z broszur przenika, Ucz±c, jak zmieniæ z³y ludu los. Na fotografiach w nastêpnej salce Czytamy dalsz± historii tre¶æ: Lenin przy pracy i Lenin w walce, Znów zsy³ka, Sybir, zapad³a wie¶... Lata zes³ania, powrót ze zsy³ki... Znów na wygnanie przysz³o mu i¶æ... Ludowi odda³ swoje wysi³ki, Mowê i pióro, serce i my¶l..." S³owa o Wodzu padaj± w ciszê, A na s³uchaczy patrz± ze ¶cian Uczniowie jego i towarzysze, Bo Lenin w trudzie swym nie by³ sam. "Ten oto obraz nam przypomina Fakt, jakich ma³o historia zna: Lenin m³odego wita Stalina, Gdy siê poznali owego dnia... Przy swoim wielkim nauczycielu Stan±³ towarzysz wierny i druh... I do jednego zmierzaj±c celu Wiedzie narody tych wodzów dwóch. Kiedy decyzji przysz³a godzina, By rewolucji zapaliæ lont, Lenin u boku maj±c Stalina Stworzy³ z nim pierwszy ludowy rz±d. Kiedy w zaciêtej domowej wojnie Chcia³ rewolucjê obaliæ wróg, Serce Lenina bi³o spokojnie, Bo Armiê Stalin do boju wiód³". I oto koñczy siê ju¿ w muzeum Opowie¶æ z piêknych Lenina dni... Jest w ¶rodku Moskwy mauzoleum, W którym na wieki wielki wódz ¶pi. Chocia¿ od zgonu jego daleki Okres æwieræwiecza dzieli nas dzi¶, ¯yje i bêdzie ¿y³a przez wieki My¶l nie¶miertelna, Lenina my¶l. My¶l ta siê wznosi nad ¶wiat jak orze³, Który siê wzbija nad szczyty ska³. Lenin na ¶wiecie socjalizm tworzy³ I fundamenty trwa³e mu da³. Z tych fundamentów, z owych podwalin, Które przez ¿ycie swe Lenin k³ad³, Gmach socjalizmu zbudowa³ Stalin. Stalin, to Lenin dzisiejszych lat. Wysz³a wycieczka z ostatniej sali. Ojciec i Jurek jeszcze zostali. "Wróæmy na chwilê. Ta oto sala Lenina pobyt w Polsce utrwala. Patrz! Dom w Krakowie tutaj widzimy, W domu tym Lenin spêdzi³ dwie zimy. Tutaj narady trwa³y u niego, Tutaj Stalina go¶ci³ m³odego. St±d, by w ¶ci¶lejszym dzia³aæ sekrecie, Do Poronina przyje¿d¿a³ w lecie. Niejeden z gazdów spod Poronina Jego tu pobyt dot±d wspomina. Przy wyj¶ciu ksiêga jest wy³o¿ona Gruba, oprawna. Zawiera ona Podpisy wielu tysiêcy osób, Które daæ wyraz chcia³y w ten sposób Swojej g³êbokiej czci dla Lenina. Dzi¶ przyby³ podpis ojca i syna: Wac³aw Kowalski. Górnik wêglowy, Jerzy Kowalski. Uczeñ z D±browy.

Propaganda, której nawet pisowcy piarowcy nie dorównaj± :D

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alheo.htw.pl