Miłość jest trudną częścią naszego życia..
Mam dylemat, dryluj±cy mnie niczym stary dziad wi¶nie na kompot.
Przypu¶æmy:
Jadê z koleg± samochodem, on prowadzi po pijaku.
Powoduje kolizjê na drodze. Rozje¿d¿amy kogo¶.
Nie ma ¶wiadków wiêc w momencie gdy przyje¿d¿a policja, to ja mówiê ¿e prowadzi³em i spowodowa³em wypadek. ¯eby bronic kumpla którego jedynym ¼ród³em utrzymania jest Prawo Jazdy.
Po chwili kumpla rusza sumienie i og³asza policjantom ¿e to on kierowa³. Ja upieram siê przy swoim i on przy swoim. Ja k³amiê, on mówi prawdê.
Teraz pytanie:
Kogo ukarze s±d.
Obu kierowców?
Tego niewinnego aczkolwiek ³¿±cego?
Czy rzeczywistego sprawcê wypadku, o czym s±d nie mo¿e wiedzieæ.
Do scenariusza mo¿na dopisaæ ¿e obaj byli¶my tak pijani ¿e jeden na prawdê nie pamiêta kto kierowa³.
[color=red:]Lub te¿ jeden na drugiego zrzuca winê i znowu jest sytuacja ze jeden k³amie a drugi mówi prawdê ¿e nie kierowa³. Przy tym jest pokrzywdzony a ¶wiadków nie ma. Bo np umarli. [/color:]
Mam jeszcze jeden paradoks:
Mianowicie zgodnie z przepisami, wjechanie komu¶ w baga¿nik wynika z niezachowania w³a¶ciwego odstêpu a winnym jest prowadz±cy pojazd który uderzy³.
No wiêc jadê, nagle z pobocza do ruchu w³±cza siê pojazd, ja uderzam w jego baga¿nik.
Jedynymi ¶wiadkami s± pasa¿erowie tego drugiego samochodu.
Wina ewidentna.
Ale ja jestem sam, wiêc ¶wiadkowie twierdz± ¿e jechali spokojnie a ja w nich wlecia³em. nie ma ¶ladów na poboczu ¿e w³±czyli siê do ruchu, jedynie dwa rozbite samochody i moje ¶lady hamowania.
No to komu mandat?
No to komu mandat?
Mandat otrzymuje dwóch kierowców za spowodowanie zagro¿enia w ruchu :D Przerabia³em podobn± sytuacjê. Z tym, ¿e uznany za winnego podaje swoj± polisê do wyp³aty odszkodowania.
Sytuacja 1-sza - Policjant sporz±dza notatkê urzêdow±, kartê zdarzenia drogowego, oglêdziny pojazdu, pokwitowania zatrzymanych dokumentów i wszystkie inne zbêdne papiery i niech siê dalej wydzia³ do spraw wykroczeñ martwi ( lub kryminalni je¶i wchodzi w drogê przestêpstwo ) A potem s±d - a z s±dami u nas ró¿nie i niezbadane s± ich wyroki ;) W dwóch takich samych sprawach w innych miastach mog± byæ dwa ró¿ne wyroki ;)
Dodatkowo osoba, która k³ama³a, ¿e prowadzi³a mo¿e us³yszeæ zarzut wprowadzenia w b³±d funkcjonariusza publicznego.
Sytuacja 2-ga - patrz syt. 1, lub jak napisa³ TuneR, je¶li drogówce siê pisaæ papierów nie chce a obaj kierowcy przyjm± mandaty ;)
Dodatkowo osoba, która k³ama³a, ¿e prowadzi³a mo¿e us³yszeæ zarzut wprowadzenia w b³±d funkcjonariusza publicznego.
No dobra, ale kto k³amie?
Bez ¶wiadków jest nie do udowodnienia je¶li kumpel uprze siê ¿e to ja jecha³em a nie on. By³ taki przypadek w Polsce, kolesie zabili rowerzystê wpadaj±c poldkiem na chodnik, jeden zwala³ na drugiego i nikogo nie ukarano.
http://uwaga.onet.pl/15573,news,,odpowiedza_za_smierc_artysty,reportaz.html
[size=9:][ Dodano: 11-09-2009, 3:56 ][/size:]
Mandat otrzymuje dwóch kierowców za spowodowanie zagro¿enia w ruchu
¯aden z nich nie przyjmuje mandatu, sprawa idzie do s±du. Znam przypadek takiej sprawy ci±gn±cej siê ju¿ dwa lata. Mimo ¿e ja jestem ¶wiadkiem kto zawini³, to s±d ma moje zdanie w powa¿aniu.
No dobra, ale kto k³amie?
To w³a¶nie ma s±d ustaliæ, ale u nas jest tak czêsto, ¿e:
s±d ma moje zdanie w powa¿aniu.
To wychodzi, jakl wychodzi. ;) Policja ma t± przewagê, ¿e jak nie wie albo nie chce im siê - oddaje sprawê do s±du, niech ka¿dy udowadnia tam swoj± niewinno¶æ ;) I po zmartwieniu, mo¿na dalej mandaty pisaæ ;)
W wypadku nie przyznania siê sprawcy oraz niemo¿no¶ci wykrycia sprawcy na miejscu zda¿enia polickja kieruje sprawê do sadu i je¿eli sprawca w salszym ci±gu pozostaje niewykryty a nikt sie do winy nie pszyznaje, s±d orzeka tgzw. wine obustronn±, karz±c grzywn± obu kierowców, co wiecej oc w takich przypadkach nie obowiazuje - ka¿dy naprawia auto na swój koszt
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plalheo.htw.pl